Nie zwalniam! Wciąż na piątym biegu
Jak zatrzymać rozpędzony pociąg, który ma zaplanowany rozkład jazdy, a nagle się okazuje, że trzeba go odstawić na bocznicę? Tym pociągiem jestem ja. Od 50 lat aktywna, do aktywności zachęcająca innych i nagle zmuszona do siedzenia w domu. Początek pandemii w Polsce odbił się szczególnie na seniorach. Strach, który wokół zapanował, spowodował wycofanie się starszych ludzi z życia społecznego. Do tego doszła obawa o własne życie.
U mnie trwało to krótko. Już pod koniec marca włączyłam się w akcję szycia maseczek i rozdawałam je seniorom – tym, którzy nie bali się wychodzić. Zdawałam sobie sprawę, że znajomi, siedząc samotnie w domu, mogą popaść w depresję. Wcześniej dwa razy w tygodniu prowadziłam dla nich gimnastykę, organizowałam wycieczki. Nagle stało się to niemożliwe. Zaproponowałam więc spacery. Początkowo wędrowałam samotnie, ponieważ wielu się bało. Ale ludzie powoli oswajali się z wirusem i zaczęli tęsknić za ruchem. Codziennie z inną osobą pokonywałam pieszo kilka kilometrów leśnymi ścieżkami. Pokazywałam znajomym najbliższą okolicę, a piękna pogoda dodawała nam energii.
Lekki powiew wiosny poczułam w trakcie rowerowych wojaży. Nareszcie można było zwiedzić dalsze rejony i przygotować plany na „wakacyjne środy”, które dla dzieci i młodzieży organizuję cyklicznie od kilkunastu lat. W moim turystycznym repertuarze nie mogło też zabraknąć gór. Weekendy spędzałam więc z wnukami w Karkonoszach – zdobyliśmy Borową, Wysoki Kamień i Sępią Górę.
Nastał czas wakacji. Tyle już lat organizowałam obozy wędrowne dla młodzieży, cośrodowe wycieczki, a teraz mam odpuścić? Oj, namawiano mnie, żebym zrezygnowała, żebym to przemyślała. I przemyślałam! Wiedziałam, że dzieci zamknięte w czterech ścianach podczas nauczania zdalnego potrzebują oddechu, muszą nabrać sił w innym otoczeniu.
Udało się! Jeszcze w czerwcu odbył się obóz wędrowny w Tatry i Pieniny. Całkiem sprawnie razem z dziećmi i młodzieżą z Żar zdobyliśmy Nosal, tatrzańskie doliny, Trzy Korony i Sokolicę. Osiem kolejnych śród zagospodarowałam dzieciom i dorosłym, oferując liczne atrakcje turystyczne: wycieczki piesze, rowerowe i górskie. Wszystkie cieszyły się popularnością, a ja byłam dumna z tego, że nie ustąpiłam i że mogę patrzeć na zadowolone miny turystów.
Dziś obostrzenia złagodniały, ale wciąż działam na piątym biegu. Nie zwalniam, wymyślam kolejne atrakcje turystyczne dla mieszkańców Żar. Wróciłam do gimnastyki dla seniorów, zaproponowałam ćwiczenia matkom z dziećmi, organizuję wycieczki rowerowe i autokarowe. Nie uległam panice, nie odizolowałam się, a wzmożona aktywność z pewnością wzmocniła mój organizm. Póki mogę, nie wcisnę hamulca. Nich ten pociąg się toczy…